Nowe leki na polskim rynku suplementów!

Już słyszę głosy niedowierzania. Nowe leki na rynku suplementów? Przecież suplementy nie są lekami, a leki suplementami. Gdzie jest więc sens czy jakakolwiek logika. Ktoś uważnie śledzący walkę „systemu” z naturopatycznymi metodami leczenia, natychmiast powie, że tego typu absurdy może wymyśleć tylko polski urzędnik będący na pasku firm farmaceutycznych. Rzeczywiście tak jest, ale co bardziej przeraża to, że absurd ten jest wspierany „naukowo”. Ponownie, ktoś może zapytać gdzie sens gdzie logika? Zapytać o to może tylko osoba myśląca, że działania polskich urzędów opierają się na sensie i logice. Z doświadczenia wiemy jednak, że wielokrotnie nasi urzędnicy nie kierują się zdrowym rozsądkiem czy logiką. W wielu przypadkach, kiedy się z nimi rozmawia prywatnie, na jakimś odludziu, w lesie, w głośnej restauracji, wtedy dopiero mówią, że tu nie chodzi ani zdrowy rozsądek ani o logikę. Tutaj w grę wchodzi tzw. „polecenie z góry”.

Niedawno otrzymałem zawiadomienie, że pod groźbą różnych prawnych zastraszeń mam się stawić przed oblicze Prokuratury jako… Podejrzany! W takim przypadku, umysł z prędkością błyskawicy dokonuje pewnego rachunku sumienia… uczyniłem to też i ja. Najbardziej pokrętne zaułki mojej pamięci wskazywały na to, że niczego złego nie zrobiłem. Co się okazało?

Polska Prokuratura, na wniosek polskiego urzędnika, postawiła mi (oraz całemu Zarządowi Spółki, której jestem prezesem) zarzut, że : wprowadzam na polski rynek leki. O tym zarzucie dowiedziałem się, dopiero będąc już oko w oko przed „obliczem prawa”. Dopiero wtedy pokazano mi zarzut na piśmie, który mówił iż wprowadzam do obrotu leki, co jest przestępstwem! Umysł mój, pracując w nadbiegu, przeanalizował w przeciągu kilku sekund wszystkie preparaty jakie sprzedawane są pod marką Visanto, ale niczego takiego nie znalazł. Wiedziony wrodzoną ciekawością, przedzierając się przez prawny bełkot, dotarłem do nazw tych jakoby sprzedawanych przeze mnie leków. Czytając nazwy tych jakoby leków mój mózg po prostu przestał pracować! Można byłoby powiedzieć, że… stanął w pionie! Urzędniczy „geniusz” zawiadomił Prokuraturę, że lekami przeze mnie sprzedawanymi są :  

  1. „Koenzym Q 10” (ubichinol), 100 mg – poczułem się zaszczycony. Jako jedyny na świecie, spośród dziesiątków tysięcy dystrybutorów Koenzymu Q10 poczułem się naprawdę wyróżniony. Według donosiciela – Koenzym Q10 jest lekiem! Nigdzie na świecie nie jest zarejestrowany jako lek, ale jak widać nieograniczone są meandry głupoty polskich urzędników. 
  1. „Mumio” – jest to wspaniały preparat, który przez Głównego Inspektora Sanitarnego w Polsce został formalnie zarejestrowany jako suplement diety. W związku z tym z całą pewnością lekiem nie jest.
  1. „Nano Srebro i Nano Złoto” – nie jest sprzedawany jako suplement. Nie jest też nigdzie na świecie zarejestrowany jako lek.
  1. „Trawa z pszenicy” oraz „ Trawa z jęczmienia” – urzędnik zgłosił to do Prokuratury jako lek! Klękajcie narody! Szykuje się niezwykła nagroda Nobla! Proszę zwrócić uwagę, że ten umysłowy geniusz nie odróżnia soku z pszenicy czy jęczmienia od trawy pszenicy i jęczmienia. Trawa, według niego jest lekiem.

Oczywiście mam potwierdzenie, jak to mówimy : „na papierze” tego urzędniczego absurdu. To właśnie na to idą nasze podatki. Tym ma się teraz zajmować polska Prokuratura. Nie wiem sam : śmiać się czy płakać. W takim kraju przyszło mi żyć. Państwu też. Nagonka na wszelkiego rodzaju produkty naturalne z wielką siłą bucha szczególnie w mediach nurtu głównego. Zarzuty są bardzo poważne, bo wprowadzanie na rynek leku bez badań grozi poważną karą z więzieniem włącznie. Mam się bać? Jest to przypadek czy tzw. „polecenie z góry”? 

Pewnego rodzaju pocieszenie znajduję w tym, że w Polsce jest wprowadzona do obrotu substancja o niebo gorszej charakterystyce niż trawa z pszenicy.

Substancja ta, przed jej podaniem ludziom : 

  1. nie była przebadana nawet na psie, 
  2. podawana jest do KRWIOBIEGU (a nie doustnie jak suplement diety) 
  3. przez urzędników jest zalecana do podawania każdemu Polakowi z kobietami w ciąży włącznie.  
  4. Przed zastosowaniem tej substancji u ludzi (z kobietami w ciąży włącznie) nie wykonano żadnych badań jej skuteczności, a tym bardziej jej bezpieczeństwa!

Czyli, jak to mówimy : „hulaj dusza piekła nie ma!”, albo…”jazda bez trzymanki”. Na wariata. Substancja ta jest zaklasyfikowana jako lek(!). Co to za substancja? Jest nią szczepionka przeciw grypie. Kto ją wprowadził do obrotu? Minister Zdrowia oraz szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego,a bardziej bezpośrednio Urząd Rejestracji Leków. Jak taki czyn ma się do sprzedaży trawy z pszenicy, za co grozi mi kara lub więzienie? Kto to dopuścił się czynu gorszego? Kto tak naprawdę powinien siedzieć więzieniu? No, bo jeśli ja się tam znajdę, to w takim razie powinienem może nawet dzielić celę z tymi, którzy dopuszczają się narażania zdrowia i życia Polaków nie poprzez sprzedaż trawy. Bynajmniej.